Przygotowania do podróży zawsze zaczynam od zrobienia listy. Prawdę mówiąc od listy zaczynam każdy dzień, listy zadań, zakupów itp 😉 Ale wracając do podróży na tę moją listę wpisuję wszystko co wydaje mi się warte uwagi w okolicy, którą zamierzamy odwiedzić. Najbardziej skupiam się na miejscach nieznacznie oddalonych od bazy noclegowej, ale jeśli zależy mi na jakimś rejonie wystarczająco mocno, wpisuję na listę i mam nadzieję, że uda się wygospodarować tyle czasu, żeby pojechać trochę dalej, czasem z dodatkowym noclegiem. Dziś przedstawię połowę (druga będzie w następnym poście) mojej listy miast przygotowaną przed podróżą do Andaluzji uzupełnioną o moje wrażenia po odwiedzeniu tych miejsc. Może pomoże Wam w wyborze miejsc do odwiedzenia w Andaluzji. A może zachęci do odwiedzenia tego rejonu.
W Andaluzji w zeszłym roku byliśmy dwukrotnie i za każdym razem spędziliśmy tam miesiąc, trochę wypoczywając, trochę pracując, dlatego udało nam się sporo miejsc zobaczyć, a niektóre z nich naprawdę dobrze poznać. O tym gdzie mieszkaliśmy i jak zorganizowaliśmy naszą podróż można poczytać w tych postach:
Jak na własną rękę zorganizować wakacje za granicą. Poradnik na przykładzie Andaluzji.
Jak zorganizować podróż do Andaluzji, gdzie nocować, co zwiedzić.
1. Malaga
Malaga była punktem obowiązkowym do zwiedzenia, ponieważ nasze obie bazy noclegowe była oddalone od tego miasta ok 30 minut drogi samochodem. Malaga mnie, a w zasadzie nas zachwyciła. Już wjeżdżając samochodem do Malagi serce zaczęło mi mocniej bić. Jadąc aleją wysadzoną palmami z widokiem na morze czułam, że pokocham to miasto. I tak się stało jak tylko wysiedliśmy z samochodu. Po całym dniu spacerowania stwierdziliśmy, że to do tej pory jedyne większe miasto w Europie, do którego moglibyśmy się z przyjemnością przeprowadzić na stałe. To miasto z luźną atmosferą, nadmorskim klimatem, ciekawymi, oryginalnymi knajpami, ogromem pięknych plaż ciągnących się kilometrami, przepięknym starym miastem, urokliwym portem, najpiękniejszym parkiem, jaki w życiu widziałam itd Wyliczać mogłabym w nieskończoność. Zachwycił mnie klimat tego miasta i wracaliśmy do niego wiele razy.
Czy chciałabym je ponownie odwiedzić? Koniecznie! Nie raz! Choćby tylko dla kawy w Cafe Central, naszej ulubionej kawiarni.
2. Marbella
Marbella, podobnie jaka Malaga była wpisana na listę do odwiedzenia głównie ze względu na odległość od domu, była najbliższym większym miastem. Po zdjęciach, które oglądałam w sieci, po artykułach i komentarzach, poczułam się bardzo rozczarowana. Ani samo miasto szczególnie mnie nie zachwyciło, stara część jest stosunkowo mała, szczególnie jeśli porównać ją z innymi andaluzyjskimi miastami, a nadmorska promenada bardzo turystyczna. Turystów było dużo, mimo, że byliśmy w mało popularnych miesiącach (styczeń, luty, październik, listopad). Ale, żeby tak mocno nie zrażać do Marbelli to mogę porównać to miasto do polskiej Krynicy Morskiej, nie jest złe, ale ja po prostu wolę, moim zdaniem bardziej klimatyczną Stegnę. Więc jeśli lubicie Krynicę podczas sezonu, to i Marbella przypadnie Wam do gustu, jeśli wolicie spokojniejsze miasteczka, to polecam np nadmorską Esteponę czy górskie Casares.
Czy chciałabym je ponownie odwiedzić? Niekoniecznie. Jednak samo mieszkanie niedaleko Marbelli bardzo mi się podobało, więc gdybyśmy wrócili w te rejony, to pewnie zawitalibyśmy do Marbelli ponownie.
3. Juzcar
Po obejrzeniu zdjęć Juzcar w internecie zakochałam się w tym mieście. Tak mocno mnie zaintrygowało, że wpisałam je na pierwsze miejsce na liście. Ale jak to często bywa, to co fajnie wyglądało na zdjęciach, niekoniecznie było zachwycające w rzeczywistości. Juzcar to taka wioska Smerfów w Andaluzji. Całe miasteczko pomalowane jest na niebiesko. Figurki Smerfów stoją w oknach, na podwórkach, rysunki są na fasadach. Plac zabaw dla dzieci również jest smerfowy (swoją drogą z placu zabaw rozciąga się przepiękny widok). Ale, przynajmniej w lutym, na tym koniec atrakcji. Miasteczko jest bardzo małe, ludzi brak, nawet mieszkańców nie udało się spotkać. Ale przede wszystkim ze względu na dzieci warto tu przyjechać, szczególnie, że miasto leży w pobliżu słynnej Rondy, można zajechać na chwilę po drodze, albo z powrotem (i przy okazji odpocząć od tłumów w Rondzie ;)).
Czy chciałabym je ponownie odwiedzić? Nie, ale bardzo się cieszę, że je odwiedziłam.
4. Ronda
Ernest Hemingway mówił, że to najbardziej romantyczne miasto w całym kraju. A Ernestowi chyba nie wypada nie przyznać racji. Za pierwszym razem Ronda zrobiła na nas ogromne wrażenie. Ronda słynie z przepięknego mostu, który łączy nową część miasta ze starą (obie równie piękne). A w zasadzie to nie tyle o most się rozchodzi, a o widoki, jakie się z niego roztaczają. Most zlokalizowany jest nad wąwozem, dzięki czemu widoki zapierają dech w piersiach. Koniecznie trzeba się nim przespacerować i obejrzeć widoki z każdej strony, ale też warto zejść na dół szlakiem i podziwiać most z dołu. Pierwszy raz w Rondzie byliśmy w styczniu, potem wróciliśmy w drugiej połowie października. I mimo, że październik nie należy do najwyższego sezonu turystycznego, to turystów było, jak dla mnie ogromnie dużo. Męczyły mnie te tłumy. Nie wiem czy gdyby to była nasza pierwsza wizyta zdołałabym poczuć tę magię. W cieplejszych miesiącach może dobrym rozwiązaniem byłoby zwiedzanie mostu wczesnym rankiem, jest szansa, że byłoby mniej tłoczno. W Rondzie polecam też odwiedzić arenę do walki z bykami. Mimo, że nie jestem zwolennikiem tego typu zwiedzania, to arena zrobiła na mnie duże wrażenie. Stojąc na środku miałam wrażenie, jakby za chwilę miała zacząć się walka i obmyślałam plan ucieczki. Naprawdę można było poczuć ten dreszcz emocji.
Czy chciałabym je ponownie odwiedzić? Tak, bardzo chętnie, ale zimą 🙂
5. Mijas
Mijas to jedno z moich ulubionych miejsc w Andaluzji. Mimo, że nastawione w dużym stopniu na turystykę, to miasteczko zachowało swoją prawdziwość. O Mijas nie będę się rozpisywać, ponieważ poświęciłam mu cały osobny post, po więcej informacji i masę zdjęć zapraszam tutaj:
Mijas, najładniejsze miasto w Andaluzji. Subiektywny przewodnik.
Czy chciałabym je ponownie odwiedzić? Mimo, że to chyba było najczęściej odwiedzanie przez nas miasteczko w Andaluzji, to tak! Koniecznie chcę tam jeszcze wrócić.
6. Tarifa
To jedno z moich ulubionych andaluzyjskich miasteczek. Nie będę się rozpisywać, ponieważ poświęciłam mu osobny post, zapraszam tutaj:
Tarifa, fotorelacja z surferskiego miasteczka.
Czy chciałabym je ponownie odwiedzić? Tak tak tak! Gdyby nie silny wiatr, z którego słynie Tarifa, to z wielką chęcią pojechałabym tam na dłużej.
7. Benalmadena
Gdy pierwszy raz przyjechaliśmy do tego miasteczka, po przejechaniu przez rozkopane centrum, nie chciałam nawet wysiadać z samochodu. Gdybyśmy nie byli z rodziną, która jechała drugim samochodem, to pewnie udałoby mi się przekonać Tomka, żeby jechać gdzie indziej. Ale na szczęście nie udało się! 🙂 Stara część miasteczka jest naprawdę bardzo klimatyczna, podobnie jak w Marbelli, z tą tylko różnicą, że w Benalmadenie nie ma turystów. Bardzo polecam bar tapas La Nina ulokowany na rynku, niekoniecznie piękny w środku (prawdę mówiąc bardzo nieciekawy ;)). Za to z pięknym widokiem na plac i fontannę i z naprawdę świetnym jedzeniem (policzki wieprzowe to według Tomka i mojego taty najlepsze jakie jedli w życiu). W Benalmadenie jest też świetny port, którego niestety nie udało nam się zobaczyć, mamy powód do powrotu 😉
Czy chciałabym je ponownie odwiedzić? Z chęcią. Nie, żeby specjalnie jechać w to miejsce, natomiast jeśli byłoby niedaleko od bazy noclegowej to jak najbardziej.
8. Estepona
Estepona to jedno z moich ulubionych miast w Andaluzji. Gdybym teraz szukała noclegu w tych rejonach, które już znamy, to właśnie Esteponę wybrałabym na bazę. Jest tam wszystko, czego potrzeba do szczęścia. Ogromne plaże ciągnące się przez całe miasto, piękna stara część z ulicami udekorowanymi doniczkami w różnych kolorach, świetne restauracje, ciekawy port. I to naprawdę świetna baza wypadowa na wschód do Malagi, Marbelli, Mijas, na zachód do Gibraltaru i Tarify i na północ do Rondy. Więcej zdjęć z Estepony znajdziecie tutaj:
Estepona, najbardziej kolorowe miasto w Andaluzji.
Czy chciałabym je ponownie odwiedzić? Tak tak tak! Koniecznie! Najchętniej na dłużej.
9. Setenil de las Bodegas
Miasto, które jest naprawdę niesamowicie położone, w wąwozie. Nie mam niestety żadnych zdjęć, ponieważ miasto były pełne turystów, turystycznych sklepów wypełnionych w dużej mierze kiczowatymi przedmiotami i mimo, że było piękne, to dla mnie nie miało wyjątkowego klimatu.
Czy chciałabym je ponownie odwiedzić? Nie, ale bardzo się cieszę, że je widziałam.
10. Casares
Casares to niby typowe białe miasteczko, jakich w Andaluzji jest pełno. Ale ono ma w sobie to coś. Jest przepięknie zlokalizowane, na wzgórzu, na szczycie którego znajdują się ruiny zamku. Odwiedziliśmy to miasto w październiku i byliśmy chyba jedynymi turystami. Było niezwykle prawdziwie, mogliśmy obserwować życie mieszkańców, bez tego całego turystycznego przepychu. Kupiliśmy pieczywo, sery i wodę, wspięliśmy się na szczyt i podczas pikniku napawaliśmy się niesamowitymi widokami na wypaloną słońcem Andaluzję.
Czy chciałabym je ponownie odwiedzić? Tak! I ponownie zrobiłabym piknik na szczycie.
Kolejna porcja 10 andaluzyjskich miejsc w przygotowaniu 😉
Jeśli kiedyś tam będę (w co wątpię), to na pewno ruszę Twoim szlakiem 😀 🙂
Ciekawie. Ładne zdjęcia. Dzięki.
Dziękuję 🙂
Gdzie jest część druga 🙁 uwielbiam tu wpadać po inspirację 🙂 Proszę o część drugą, szybko, szybko 🙂
pozdrowienia 🙂
Druga część w szkicach ? Chyba pora ją skończyć, teraz mam motywację ?
Super artykul Dziekuje!
Super blog ? napewno skorzystam z twoich relacji ?