Kiedy w lutym 2017 roku przyjechaliśmy po raz pierwszy do Andaluzji poczułam, że to takie moje miejsce na ziemi (zaraz obok wszystkich innych ;)). Po raz drugi wróciliśmy w październiku 2017 i już po wyjściu z samolotu poczuliśmy się jak w domu.
Andaluzja ma w sobie magię. To przepiękny kawałek świata, gdzie można oglądać wschód słońca nad morzem na jednej z wielu pustych plaż, iść na spacer po tętniącym życiem mieście, następnie spacerować górskim szlakiem, którego celem jest jezioro, a wieczór spędzić oglądając zachód słońca w jednym z wielu typowych, białych andaluzyjskich wiosek.
Teren jest bardzo atrakcyjny, jadąc samochodem widoki zmieniają sie jak w kalejdoskopie. Mamy tu długie plaże, skaliste góry, tereny pustynne, obszary porośnięte drzewami korkowymi, czy ciągnące sie kilometrami gaje oliwne. Są tu miasta w wąwozach (Setenil de las Bodegas), miasta, gdzie ludzie żyją w jaskiniach (Guadix), miasta, położone nad przepaścią (Ronda), jest nawet miasto Smerfow (Juzcar). Są i typowe białe miasteczka, których zwiedzania nigdy nie ma sie dość (Casares, Mijas, Ojen, Istan). I typowe nadmorskie miasteczka Costa del Sol takie jak np imprezowa Marbella, kolorowa i fotogeniczna Estepona, surferska Tarifa czy ciekawa Benalmadena. I duże miasta, każde inne, każde z tylko dla siebie charakterystycznym klimatem. Energiczna, tętniąca życiem Malaga, piękna i dostojna Sewilla czy ciekawy, tajemniczy Kadyks. I oczywiście nie hiszpański, ale położony w Andaluzji Gibraltar, typowo angielski, gdzie w jedynym miejscu w Europie można spotkać żyjące na wolności małpy. I piszę tylko o miejscowościach, które udało mi się zobaczyć. Różnorodności jest tu jeszcze więcej.
W tym poście nie tylko chciałam Wam przybliżyć Andaluzję i opowiedzieć odrobinę naszej przygody, ale odpowiedzieć na najczęściej zadawane przez Was pytania na Instagramie (czarnaewcia).
(więcej…)