O tym co robiliśmy, kiedy nie było nas w social mediach 😉 Zapraszam na fotorelację z pięciotygodniowej podróży po Polsce. Trochę opowieści, wspomnień, prywatnych historii, dużo zdjęć i poleceń ulubionych miejsc nad Bałtykiem.

- Do naszego mieszkania, na swój zaległy miesiąc miodowy, mieli przyjechać nasi znajomi. Tomek chwilę przed wyjazdem z domu postanowił odkurzyć ganek i … zapchał odkurzacz. Gdy go naprawiał zyskałyśmy czas na zrobienie przedwyjazdowego zdjęcia.
- „Odpoczynek” przed lotniskiem (po 3,5 godzinnej jeździe samochodem z Algarve do Lizbony).
- Takim zachodem słońca przywitała nas Polska. Mela wysiadając z samolotu w czerwcu: – Ale tu pięknie pachnie zimą! – Mela jest lato. Jak według Ciebie pachnie zima? – Nooo zimnem.
- Pierwszy przystanek, nasz rodzinny Tczew. Przyjaciele dali nam klucze do swojego mieszkania i mogliśmy pierwszy weekend spędzić z Tomkiem we dwoje w cudownym mieszkaniu. I pić kawę na tarasie z widokiem na nasz polski dom (który aktualnie wynajmujemy).

- Tomka piękne śniadanie. Żałował, że nie ma konta na Instagramie. Moje było mniej fotogeniczne, ale jakie dobre, polski twaróg! (jadłam go praktycznie codziennie przez 5 tygodni ? Będę tęsknić szczególnie za tym ze Strzałkowa! ? Znacie?)
- Dzień po przylocie skierowałam kroki na tczewski Manhattan (czytaj mój ulubiony rynek). Miałam plan wykupić wszystkie piwonie. Tak zrobiłam. Na szczęście było ich tylko około 10 sztuk ?
- Wszystko co najlepsze.
- Najlepsze chwile w Polsce. Spotkanie z rodziną. Jedno z wielu. W jednej z ulubionych (i jednej z nielicznych) restauracji w Tczewie, Vela nad Wisłą (lokalizacja).

- Uczę się być ciocią. Poznajcie Aurelkę ❤️
- Pierwsze spotkanie z trzymiesięczną kuzynką podczas którego uświadomiłam sobie, że moje dzieci są już duże …

- Droga do Trójmiasta i jedna z bardzo licznych wizyt lekarskich. Tego dnia połączyliśmy z Tomkiem urlop od dzieci z wizytami lekarskimi i randką w Gdańsku.
- Na mini randkę wybraliśmy kawiarnię Drukarnia Cafe w Gdańsku Głównym (lokalizacja) polecaną przez znajomych z Instagrama Martynę i Marcina (@martidamska). Mieszkają aktualnie w Trójmieście, mają świetny gust, znają i dzielą się rewelacyjnymi miejscówkami. Polecam Wam ich wpis na blogu – 10 najlepszych kawiarni speciality w Gdańsku.

- Nasza ukochana Stegna i drugi weekend bez dzieci! Musieliśmy wykorzystać okazję i nadrobić czas tylko we dwoje za cały rok. A nawet dłużej, bo od 03.2020 jesteśmy z dziećmi 24/dobę ? Kocham widok kormoranów przelatujących nad głowami. Mam wtedy w głowie rytm tej piosenki (rytm, bo słów nie pamiętam ;)) – „Goniąc kormorany”.
- W Stegnie odwiedziliśmy nasze ulubione miejsca. Capri Cafe (lokalizacja), uwielbiam tutaj brownie i gofry, najlepiej z malinami i nutellą (tylko w Stegnie pozwalam sobie na taką rozpustę. Może dlatego tak ją lubię?).
- Na obiad w Stegnie lubimy Zielony Kuter (lokalizacja), dawniej Zieloną Tawernę. Przez ostatnie lata zmieniali się właściciele, raz było lepiej, raz gorzej, ale teraz znowu jest fajnie. Polecam burgery z krewetkami. Tomka ryba też była bardzo dobra. Odwiedziliśmy jeszcze jedno miejsce Bar Bosmański (lokalizacja), uwielbiamy tamtejsze ryby na wynos, szczególnie tatar z łososia i śledzia z koperkiem.
- A jeśli macie w planach odwiedzić Mierzeję Wiślaną, to polecam mój wpis na blogu. Nie jest nowy, ale poza punktem widokowym w Stegnie, który tak bardzo zarósł, że widok jest wyłącznie na korony drzew, wciąż jest aktualny – Stegna, jedno z moich ulubionych miejsc w Polsce. Subiektywny przewodnik po Stegnie i Mierzei Wiślnej.

- Nad polskim morzem nie mogło zabraknąć pana ciągnącego lodówkę z lodami. Kto pamięta z dzieciństwa charakterystyczne wołanie: „Looody Bambino, looody!”.
- Plaże w Stegnie, Sztutownie i Jantarze w czerwcu były w tym roku wyjątkowo puste.
- Jedni odpoczywają przy artykułach „Jaka naprawdę jest inflacja”, inni przy „Mistrzach opowieści. Skandynawskie lato”. To zbiór opowiadań skandynawskich autorów, między innymi mojej ulubionej Astrid Lindgren (autorki „Dzieci z Bullerbyn”) czy Tove Jansson (autorki Muminków). Dobrze się czytało, ale nie wiem czy polecam. Trochę mnie ta książka rozczarowała. Pewnie dlatego, że spodziewałam się lekkich opowiadań, idealnych na wakacje, a dostałam wiele bardzo trudnych tematów, które z letnim klimatem mają tylko tyle wspólnego, że akcja opowieści rozgrywa się w miesiącach letnich.
- Kiedy leżysz na plaży i nic nie musisz.

- Podczas wizyty w Stegnie nie mogło zabraknąć spaceru do Sztutowa i wizyty w ulubionej restauracji na obiad Rafa przy plaży w Sztutowie (lokalizacja).
- 3, 4. Droga ze Stegny do Sztutowa. Trasa ma około 4/5km w jedną stronę od głównej plaży w Stegnie do głównej plaży w Sztutowie, uwielbiamy.

- Następnego dnia spacer ze Stegny do Jantaru. Też wspaniała trasa i podobna odległość, około 4/5 km. Trochę bardziej pagórkowata. Idąc plażą w tym kierunku można się rozglądać za bursztynami.
- W Jantarze trafiliśmy na bardzo fajną kawiarnię BursztynoveLove (lokalizacja).

- Powrót do Tczewa po dzieci i kierunek Gdynia. W Gdyni mieszkaliśmy u znajomych, którzy spędzali czas u nas w Portugalii. Coraz częściej stosujemy taką wymianę mieszkań, świetna sprawa 🙂 Mogliśmy dzięki temu przypomnieć sobie, jak mieszkało nam się w Trójmieście. 1,5 roku mieszkaliśmy niedaleko Gdyni Orłowo. Niesamowicie wspominamy ten czas.
- Mieszkanie znajomych zlokalizowane jest w okolicy Hali Targowej, więc z samego rana moje nogi skierowały się w tamtą stronę. Był zachwyt. Owoce, warzywa, nabiał i … zakwasy! W hali Targowej ma siedzibę sklep Zakwasownia. Od dawna chciałam spróbować ich produktów. Szczególnie zasmakowały mi ich kombuche, jedne z lepszych jakie piłam, z trawą cytrynową czy lawendą, pycha! (sklep).
- W Gdyni zostałam na 5 dni sama z dziewczynami, Tomek wyleciał do Barcelony na spotkanie firmowe. Zrobiłyśmy sobie świetne wakacje. Od rana do wieczora byłyśmy poza domem. Odwiedziłyśmy sporo knajpek, polecę Wam te najfajniejsze. Na zdjęciu jedna z nich, Hygge Cafe w Gdyni Głównej i pyszna lawendowa kawa latte na zimno.
- I kolejne fajne miejsce w Gdyni Głónwnej Ogniem i piecem (lokalizacja) z pyszną pizzą, którą można kupić na kawałki.

- Tosia napisała w Polsce egzamin i zdała do czwartej klasy. Jako jej tegoroczny nauczyciel mogę zacytować Numernabisa: „- Normalnie ulga, że weź” ;)” (”Asterix, Obelix i Misja Kleopatra”, komedia, która niezmiennie od kilkunastu lat mnie śmieszy ;)). Tosia zdążyła jeszcze pochodzić trochę do placówki, zanim zakończył się rok szkolny. Na tę okazję musiałyśmy poszukać stroju galowego (ubrania z edukacji domowej nie nadawały się na tego typu uroczystość …).
- Kolejna, nie zliczę która, przejażdżka pociągiem na trasie Trójmiasto – Tczew. Na początku frajda dla dziewczyn, potem już trochę nudny obowiązek.
- Wizyta na lotnisku w Gdańsku. Zrobiłyśmy Tomkowi niespodziankę i odebrałyśmy go z lotniska. Na lotnisku przygotowałyśmy nawet mały transparent. Powitanie było niczym z filmu „To właśnie miłość”.
- Dziewczyny z dziadkami na zakończeniu Tosi roku szkolnego.

- Kolejny, ostatni, weekend we dwoje, tym razem w Gdyni. Śniadanie w Chwila Moment w Gdyni Głównej (lokalizacja). Poszliśmy tu z sentymentu, chodziliśmy tutaj mieszkając w Gdyni.
- Długi spacer po naszych dawnych terenach. Na zdjęciu blok w którym mieszkaliśmy. Drugie piętro, drugi balkon od lewej strony to mieszkanie, które wynajmowaliśmy przez 1,5 roku.
- i 4. Plaża w Orłowie, na którą w tamtym czasie chodziliśmy przynajmniej raz w tygodniu. Kocham. Na zdjęciu widok z klifu.

- Woda momentami miała niesamowity żółty kolor.
- Na trasie z Gdyni Orłowo do Gdyni Głównej. Powspominałam trochę dzieciństwo. Często przyjeżdżaliśmy z rodzicami do Gdyni do rodziny i spacerowaliśmy z Gdyni Głównej plażą do Orłowa. Nagrodą za ten długi spacer (około 5 km) dla nas, małych dzieci, był wtedy szejk w Mc’Donaldzie w centrum handlowym Klif 😉
- Knajpa Niewinni Czarodzieje Trzy Zero w Gdyni Głównej (lokalizacja), bardzo mi tu odpowiadało menu. Smażone kalmary, tacosy z krewetkami, wege bowl czy makaron udon z wędzonym tofu w tempurze … Mam ochotę na teleportację.
- I ponownie Hygge Cafe w Gdyni Głównej (lokalizacja).

- Czas we dwoje wykorzystaliśmy na wizytę w Muzeum Emigracji w porcie w Gdyni (lokalizacja). Świetne doświadczenie. Sam budynek robi wrażenie. Muzeum mieści się w dawnym Dworcu Morskim, który został zbudowany w 1933 roku i właśnie stamtąd przez lata setki tysięcy ludzi wyruszało w świat. Muzeum polecam odwiedzić raczej bez dzieci (choć dla dzieci była wystawa tymczasowa). Jest dużo czytania, historia jest tak ciekawa, ciężko się oderwać.
- Najpiękniejszy zachód słońca nad Gdynią Główną z widokiem na Halę Targową.
- Tak wyglądał mój tydzień w Gdyni, 138 tys kroków i 109 km na nogach. Podobnie zresztą wyglądał cały ten miesiąc w Polsce.
- Kolejna wizyta lekarska. Wykorzystywałam ten czas jako chwile dla siebie. Miło wspominam. Tym bardziej, że te liczne wizyty lekarskie zakończone zostały dobrymi wiadomościami.

- Podczas każdej wizyty w Tczewie chodzę do miejsc, z którymi wiążą się wspomnienia z dzieciństwa. To moje dawne osiedle, na którym mieszkałam do 14 roku życia.
- Za dziewczynami „mój” dawny blok.
- A tutaj w oddali po prawej stronie szkoła podstawowa, którą bardzo dobrze wspominam.
- I liceum, gdzie nawiązałam pierwsze trwałe przyjaźnie.

- Udało mi się zorganizować fantastyczny babski weekend z mamą i siostrą w Gdyni.
- Gofry z jajkiem i szparagami. Zjadłyśmy raz i kolejnego dnia już nie szukałyśmy innego miejsca.
- Te pyszne śniadania jadłyśmy w Cafe de Paris w Gdyni Głównej (lokalizacja).
- Na przeciwko tej knajpki jest piękna kwiaciarnia Floral Design Kwiaty i Warsztaty (lokalizacja) i dwa sklepy z fajną selekcją marek, jeden z akcesoriami i zabawkami dla dzieci, drugi sportowy. Fajne miejsca i klimatyczna uliczka.

- Widok z promenady w Gdyni Orłowo.
- Kolejna świetna miejscówka na kawę i ciasto Kate Coffee & Cakes w Gdyni Głównej (lokalizacja). W tym miejscu znajdziecie duży wybór ciast w wersji vegan, keto, bez cukru lub bez glutenu.
- Piknik z pizzą z Ogniem i piecem (lokalizacja) w parku w Gdyni Głównej.
- Plaża w Gdyni podczas długiego weekendu.

- Chwila relaksu z takim widokiem.
- A relaks oczywiście z książką. Tym razem bardzo ciekawa pozycja „Nowy Jork. Opowieści o mieście” Magdaleny Żelazowskiej. Bardzo lubię czytać ostatnio historie ludzi, którzy przeprowadzili się za granicę. I móc ich oczami spojrzeć na miejsce, które staje się ich nowym domem. Czytać o historiach, zachwytach, trudnościach, ciekawostkach, trudach i wszystkich tych przygodach i emocjach związanych ze zmianą miejsca do życia. Autorka przeplata swoją historię z historią Nowego Jorku.
- Gdańsk Wrzeszcz.
- Kolejne miejsce Plenum (lokalizacja) polecone przez Martynę i Marcina (@martidamska), w którym mieliśmy okazję się spotkać. Miejsce idealne do dłuższego posiedzenia, albo popracowania przy kawie.

- Po intensywnym czasie w Polsce wszyscy, poza Tosią, spaliśmy w samolocie. W przerwach czytałam książkę „Diabelska lalka” Yrsy Sigurdardottir, jednej z moich ulubionych pisarek kryminałów. Zobaczyłam tę pozycję na lotnisku i musiałam zacząć czytać już w samolocie, w wersji papierowej, nie czekając na zakup ebooka (poza przewodnikami i książkami kucharskimi czytam na czytniku). To piąta część z serii z Freyją i Huldurem. Świetna i oczywiście polecam całą serię.
- Portugalia z lotu ptaka.

- Chwilę przed lądowaniem wzruszyłam się. Po raz pierwszy nad Portugalią poczułam, że wracam do domu.
- Wylecieliśmy z jedną bardzo starą walizką (od 2014 roku bez jednego kółka). Przylecieliśmy z dwiema walizkami (każda z kompletem kółek, co za wygoda! ;)). Po przylocie do Polski taksówkarz odstawił nas pod zły hotel, musieliśmy ciągnąć tę nieszczęsną walizkę prawie kilometr pod właściwy adres. Zdecydowaliśmy, że to był jej ostatni spacer. A po co druga walizka? Trochę zaszalałam w księgarniach i przywiozłam kilka dodatkowych kg książek.
- Po 5 tygodniach koniec z szafą naszej czwórki w jednej walizce. Uff.
- Metrowa szafa, w której mam wszystkie swoje ubrania, nagle wydaje się taaaka duża!
Niesamowicie miło czytało mi się cały tekst ? Zdjęcia jak zawsze piękne.
Niesamowicie miło czyta mi się takie wiadomości ❤️ Dziękuję!
Świetne streszczenie Waszego pobytu w Polsce! 🙂 A każdą polecana lokalizację aż chce się zapisać i odwiedzić przy okazji 🙂
Cudowna relacja. Śledzę Państwa od czasu gdy Mela była jeszcze taaaka mała. Bardzo dużo inspirujących zdjęć i adresów.
Ale Portugalia to też sztos… po kilku latach na trochę trafiłam do Lizbony i napotkałam tylu serdecznych, bezinteresownych ludzi którzy służyli pomocą i uśmiechem. Pozdrawiam całą Rodzinę i zwłaszcza Dziewczynki..