Przedstawiam Wam nowy cykl na blogu – #inspiracje. Znajdziecie tutaj różnego rodzaju polecenia, związane z modą, urodą, jedzeniem, rozrywką i wszystkim tym, co w danym czasie mnie zachwyciło, co sprawdziłam i czym chciałabym się z Wami podzielić. Zapraszam na pierwsze, wiosenne zestawienie.
Moda
- Peleryna Mój kraj taki piękny – peleryny MKTP to moje niedawne odkrycie. Przyznam, że kiedy dostałam wiadomość od firmy z propozycją wysłania peleryn dla mnie i dziewczynek nie byłam do nich do końca przekonana. Miałam wrażenie, że nie będę miała kiedy ich nosić. W Polsce jest albo za zimno, albo za ciepło, albo pada, a peleryna nie jest ani wodoodporna, ani nie chroni przed wiatrem, bo nie jest zapinana. I jakie jest moje zaskoczenie, że od ponad miesiąca noszę ją praktycznie na okrągło 😉 Nadaje się pod kurtkę jako warstwa pośrednia (ma wąskie rękawy, mieści się bez problemu). Może służyć jako kurtka na bluzę czy sweter, jeśli nie pada, bo jest ciepła, a jeśli obwiąże się szyję szalem i nałoży klapy jedna na drugą, to odpowiednio chroni przed wiatrem i zimnem. I może służyć jako bluza na tshirt.
- Idealne jeansy Zara – z doborem idealnych jeansów mam wieczny problem. Dobrze leżące spodnie w fajnym kolorze, o świetnym kroju, z odpowiednim składem, znajduję raz na kilka lat. W tym roku się udało. I do tego w bardzo fajnej cenie. Kupiłam od razu dwie pary, jedne w swoim standardowym rozmiarze z Zary i drugie większe. Mniejsze mają krój lekko dopasowany, długość przed kostkę, wysoki stan. Natomiast większe leżą jak biodrówki o kroju boyfriend, są luźne, lekko za kostkę.
- Nowa kolekcja Polly – Polly to polska marka, którą uwielbiam chyba od początku istnienia. Ich ubrania mają świetną jakość i ciekawe, oryginalne wzory. Najnowsza kolekcja jest chyba najpiękniejszą z dotychczasowych, podoba mi się wszystko. Prawdopodobnie dlatego, że ubrania są w kolorystyce białej, szarej, niebieskiej i różowej, czyli dokładnie takiej, jaką lubię najbardziej.
- Bluza PLNY Lala Kiss Kiss Kiss – szara bluza to podstawa w mojej garderobie. Kiedy nie mam czasu zastanawiać się co ubrać, sięgam właśnie po szarą bluzę i ulubione jeansy. Bluza PLNY Lala to mój wybór na wiosnę i lato. Niby zwykła szara, ale dzięki różowym wstawkom (którymi Mela się zachwyca ;)) ma w sobie to coś.
Uroda
Kosmetyki Phenome
Markę Phenome poznałam niedawno. Tych dwóch kosmetyków używam od miesiąca. I powiem szczerze, że dawno żaden kosmetyk mnie tak pozytywnie nie zaskoczył. Ostatnio sporo się w naszym życiu dzieje, dni lecą jak szalone. Napięty czas, mało snu i więcej stresu niż zwykle sprawiło, że miałam trochę problemów z cerą i trądzikiem. Odkąd zaczęłam stosować te produkty nie dość, że nic nowego się już nie pojawiło, to wszystkie zmiany zaczęły znikać w ekspresowym tempie (już po trzech dniach od stosowania). Lotion stosuję na noc, a krem na dzień. Krem rewelacyjnie matuje skórę, dlatego, jeśli macie skłonności do świecenia, to on sobie naprawdę świetnie z tym radzi. Krem super szybko się wchłania, jest bardzo lekki i wydajny. Gdybym miała polecić tylko jeden z tych produktów to byłby to właśnie ten krem.
- Krem Oil-Control – informacje od producenta – nawilżający krem-żel o lekkiej konsystencji. Przeznaczony do skóry tłustej i mieszkanej z niedoskonałościami. Krem skutecznie wygładza niedoskonałości, zapobiega powstawaniu nowych. Nawilża i jednocześnie matuje i poprawia koloryt cery. Do stosowania rano i wieczorem.
- Lotion Anti-Wrinkle – informacje od producenta – lekki preparat do pielęgnacji cery tłustej i mieszanej. Ujędrnia, wygładza drobne linie i nierówności, redukuje zmarszczki mimiczne, opóźnia proces starzenie się skóry. Zwiększa poziom nawilżenia, jednocześnie zapewniając efekt matowej i świeżej skóry. Do stosowania rano i wieczorem.
Dom
- Kolekcja Lady Peony La Millou – markę La Millou poznałam ponad 6 lat temu kiedy byłam w szpitalu po narodzinach Tosi. Zobaczyłam u koleżanki z pokoju kocyk, z rzadko w tamtym czasie spotykanym minky, i zakochałam się. Od tamtej pory jestem wierną fanką tej marki, śledzę na bieżąco ich nowe kolekcje i 6 lat temu (nie prowadziłam wtedy ani bloga, ani Instagrama) nawet mi przez myśl nie przeszło, że kiedyś będę miała okazję z tą marką współpracować 🙂 Nowa kolekcja peony jest przepiękna! Uwielbiam piwonie i czekam na te kwiaty cały rok, a jak się pojawią, to wykupuję całe nakłady na rynku 😉 Dlatego tą kolekcją nie mogę przestać się zachwycać.
Jedzenie
Idealne wegańskie banoffee
Jakiś czas temu znalazłam książkę My New Roots w fajnej cenie w Biedronce. Przejrzałam, przypomniałam sobie, że polecała mi ją kiedyś @brylinska, a Marta ma naprawdę świetny gust (jeśli nie znacie Marty, to polecam Wam jej profil na Instagramie!). Kupiłam i od tamtej pory gotujemy głównie z tej książki. Znajdziecie w niej świetne roślinne przepisy. Przepisy są proste, składniki ogólnodostępne, a dania naprawdę pyszne i zdrowe.
Wegańskie banoffee pojawia się ostatnio u nas raz w tygodniu, dlatego zostawiam Wam poniżej przepis.
Składniki
Spód
- 70 g nasion słonecznika
- 200 g płatków owsianych
- szczypta soli
- 60 ml zimnego oleju kokosowego
- 2 łyżki syropu klonowego
- 2 łyżki lodowatej wody
Toffee
- 225 g wydrylowanych daktyli
- 3 łyżki masła migdałowego
- 3 łyżeczki wyciśniętego soku z cytryny
- szczypta soli
- nasiona z 1/2 laski wanilii
Ciasto
- 400 ml mleka kokosowego (schłodzonego przez noc w lodówce, żeby na wierzch wypłynęła śmietanka)
- 2 dojrzałe banany
- kilka kostek gorzkiej czekolady
Przygotowanie
Spód
- Rozgrzać piekarnik do 190 stopni.
- Nasiona słonecznika prażyć (ok 3-5 minut) na suchej patelni, aż osiągną złotą barwę i zaczną lekko pachnieć. Poczekać aż wystygną.
- Nasiona słonecznika i płatki owsiane zblendować, aż będą miały konsystencję gruboziarnistej mąki.
- Dodać sól, olej kokosowy, syrop klonowy i zimną wodę i blendować w trybie pulsacyjnym, aż składniki się połączą.
- Wyłożyć ciasto na formę do tarty o średnicy ok 18 cm, docisnąć mocno do dna oraz brzegów i ponakłuwać widelcem na całej powierzchni.
- Piec 20-30 minut, aż ciasto przebierze złotą barwę i stanie się chrupkie. Odstawić do wystygnięcia.
Toffee
- Daktyle zalać wodą (powinna je przykrywać) i odstawić na co najmniej 4 godziny.
- Daktyle odsączyć, ale wodę zachować.
- Daktyle, masło migdałowe, sok z cytryny, sól i nasiona wanilii zblendować w trybie pulsacyjnym do momentu aż karmel nabierze gładkiej konsystencji. Jeśli trzeba go rozrzedzić dodawać po łyżce wody z namaczania daktyli.
- Toffee można przechowywać w zamkniętym szklanym naczyniu w lodówce nie dłużej niż tydzień.
Ciasto
- Na schłodzonym spodzie rozsmarować grubą warstwę toffee.
- Na toffee rozłożyć jednego pokrojonego w plasterki banana.
- Nie wstrząsając otworzyć puszkę mleka kokosowego, wyjąć zebraną na górze śmietankę i rozsmarować ją na bananach.
- Rozłożyć kolejną porcję bananów.
- Posypać posiekaną czekoladą.
Smacznego!
Przepis pochodzi z książki My New Roots.
Oleje Olini
Zimą mieliśmy dość ciężki okres jeśli chodzi o choroby. Zaczęło się od bostonek pod koniec listopada i praktycznie do stycznia na okrągło coś komuś dolegało. Zaczęliśmy szukać naturalnych sposobów wzmacniających odporność i zaopatrzyliśmy się w oleje od małej rodzinnej olejarni Olini, które tłoczone są na świeżo. Nie chcę zapeszać, nie wiem czy to faktycznie oleje miały tak duży wpływ, ale przestaliśmy chorować. Tosia niedawno powiedziała: „Mamo, wiesz, że w mojej grupie w przedszkolu były dziś 4 osoby?! I w tym ja! Chyba mam lepszą odporność”. O tej odporności mówiłam jej dużo, żeby przekonać ją do picia oleju z czarnuszki, który nie ma najlepszego smaku, udało się 😉 My stosujemy te oleje:
- olej z czarnuszki – między innymi wzmacnia odporność.
- olej z pestek dyni – między innymi znakomicie działa na skórę i włosy.
- olej z orzechów laskowych – między innymi łagodzi skutki stresu, przemęczenia.
Poza olejami w ofercie Olini znajdziecie również zakwasy.
Rozrywka
Książka
- „Umorzenie” Remiugiusz Mróz, czyli najnowszy kryminał z serii z Joanną Chyłką – nie raz polecałam już tego autora. I robię to pewnie nie po raz ostatni. Mimo, że ta część z serii z Chyłką podobała mi się najmniej, to i tak czekam z niecierpliwością na kolejną 😉 I całą serię bardzo polecam. Wciąga, zaskakuje, a od bohaterów można się uzależnić.
Film
- „Contratiempo” – film, który dawno temu poleciła mi siostra i raz na jakiś czas pytała czy już go widziałam. Ostatnio rzadko oglądam filmy (po prostu zawsze wybieram książkę). Ale siostra mnie męczyła, a mąż po 1,5 roku przywiesił projektor, więc nie było już żadnych wymówek. Obejrzeliśmy i żałowaliśmy, że zrobiliśmy to tak późno. Film jest rewelacyjny, trzyma w napięciu, w trakcie ciężko stwierdzić co jest prawdą, a zakończenie zaskakuje.
Serial
- „The Sinner” – jak już wkręciłam się w oglądanie, to poprosiłam siostrę o polecenie serialu. I jak zwykle poleciła mi coś, co było idealnie w moim guście. Obejrzeliśmy go w ciągu jednego dnia (do 3 nad ranem, na szczęście dzieci były u Teściowej ;)). Momentami mieliśmy wrażenie, że akcja dzieje się odrobinę zbyt wolno, ale taki był chyba urok tego serialu. Zakończenie nie do końca mnie zaskoczyło, ale mimo wszystko bardzo go polecam.
Dzięki Twojemu poleceniu zrobiłam wreszcie zamówienie u MKTP, zdecydowałam się jednak na plaszczobluzy i są cudowne, mega wygodne😍 Ja mam niebieską, a synek ma szarą i muszę przyznać, że wyglądamy w nich genialnie 😀 Film odpisuję do listy. A jutro muszę wreszcie zrobić ciasto! Super cykl❤️
Super! 🙂 Polecam Wam tylko rzeczy, z które sama uwielbiam i które poleciłabym najlepszej przyjaciółce 🙂 Cieszę się, że jesteś zadowolona 🙂 I bardzo się cieszę, że cykl przypadł do gustu. Mam czasem tyle rzeczy do polecenia, każda z zupełnie innej dziedziny, musiałam to jakoś połączyć 🙂
„The Sinner” oglądam. Pierwszy sezon super, niestety na drugim utknęłam. Zostały mi 2 odcinki i jakoś nie mogę się zmusić, by je obejrzeć 🙁
Poważnie? Ja miałam straszną ochotę na drugi sezon, ale nie ma go na netflixie, dlatego w końcu zrezygnowałam. Ale widzę, że nie mam czego żałować 🙂
Ta koszulka marki Polly bardzo mi się podoba.
Na krostki, wypryski itp. polecam kremy na dzień i noc Deutus od Sylveco. Z racji moich nietolerancji pokarmowych na twarzy ciągle cos się pojawia. Kremy bardzo mi pomogły. Niektóre krostki znikaja w ciągu jednej nocy. I do tego naturalny skład 🙂
Ewa, daj jeszcze znać, co nosisz na pierwszych zdjęciach, długa, biała, lniana koszula. Skąd ona jest?
Masz na myśli tę lnianą bluzkę z krótkim rękawem ze zdjęcia przy stole? Jeśli tak, to jest ona z Seaside Tones 🙂