Inspiracje #1 – wiosna

Przedstawiam Wam nowy cykl na blogu – #inspiracje. Znajdziecie tutaj różnego rodzaju polecenia, związane z modą, urodą, jedzeniem, rozrywką i wszystkim tym, co w danym czasie mnie zachwyciło, co sprawdziłam i czym chciałabym się z Wami podzielić. Zapraszam na pierwsze, wiosenne zestawienie.

Moda

  1. Peleryna Mój kraj taki piękny – peleryny MKTP to moje niedawne odkrycie. Przyznam, że kiedy dostałam wiadomość od firmy z propozycją wysłania peleryn dla mnie i dziewczynek nie byłam do nich do końca przekonana. Miałam wrażenie, że nie będę miała kiedy ich nosić. W Polsce jest albo za zimno, albo za ciepło, albo pada, a peleryna nie jest ani wodoodporna, ani nie chroni przed wiatrem, bo nie jest zapinana. I jakie jest moje zaskoczenie, że od ponad miesiąca noszę ją praktycznie na okrągło 😉 Nadaje się pod kurtkę jako warstwa pośrednia (ma wąskie rękawy, mieści się bez problemu). Może służyć jako kurtka na bluzę czy sweter, jeśli nie pada, bo jest ciepła, a jeśli obwiąże się szyję szalem i nałoży klapy jedna na drugą, to odpowiednio chroni przed wiatrem i zimnem. I może służyć jako bluza na tshirt.
  2. Idealne jeansy Zara – z doborem idealnych jeansów mam wieczny problem. Dobrze leżące spodnie w fajnym kolorze, o świetnym kroju, z odpowiednim składem, znajduję raz na kilka lat. W tym roku się udało. I do tego w bardzo fajnej cenie. Kupiłam od razu dwie pary, jedne w swoim standardowym rozmiarze z Zary i drugie większe. Mniejsze mają krój lekko dopasowany, długość przed kostkę, wysoki stan. Natomiast większe leżą jak biodrówki o kroju boyfriend, są luźne, lekko za kostkę.
  3. Nowa kolekcja Polly – Polly to polska marka, którą uwielbiam chyba od początku istnienia. Ich ubrania mają świetną jakość i ciekawe, oryginalne wzory. Najnowsza kolekcja jest chyba najpiękniejszą z dotychczasowych, podoba mi się wszystko. Prawdopodobnie dlatego, że ubrania są w kolorystyce białej, szarej, niebieskiej i różowej, czyli dokładnie takiej, jaką lubię najbardziej.
  4. Bluza PLNY Lala Kiss Kiss Kiss – szara bluza to podstawa w mojej garderobie. Kiedy nie mam czasu zastanawiać się co ubrać, sięgam właśnie po szarą bluzę i ulubione jeansy. Bluza PLNY Lala to mój wybór na wiosnę i lato. Niby zwykła szara, ale dzięki różowym wstawkom (którymi Mela się zachwyca ;)) ma w sobie to coś.

Uroda

Kosmetyki Phenome

Markę Phenome poznałam niedawno. Tych dwóch kosmetyków używam od miesiąca. I powiem szczerze, że dawno żaden kosmetyk mnie tak pozytywnie nie zaskoczył. Ostatnio sporo się w naszym życiu dzieje, dni lecą jak szalone. Napięty czas, mało snu i więcej stresu niż zwykle sprawiło, że miałam trochę problemów z cerą i trądzikiem. Odkąd zaczęłam stosować te produkty nie dość, że nic nowego się już nie pojawiło, to wszystkie zmiany zaczęły znikać w ekspresowym tempie (już po trzech dniach od stosowania). Lotion stosuję na noc, a krem na dzień. Krem rewelacyjnie matuje skórę, dlatego, jeśli macie skłonności do świecenia, to on sobie naprawdę świetnie z tym radzi. Krem super szybko się wchłania, jest bardzo lekki i wydajny. Gdybym miała polecić tylko jeden z tych produktów to byłby to właśnie ten krem.

  1. Krem Oil-Control – informacje od producenta – nawilżający krem-żel o lekkiej konsystencji. Przeznaczony do skóry tłustej i mieszkanej z niedoskonałościami. Krem skutecznie wygładza niedoskonałości, zapobiega powstawaniu nowych. Nawilża i jednocześnie matuje i poprawia koloryt cery. Do stosowania rano i wieczorem.
  2. Lotion Anti-Wrinkle – informacje od producenta – lekki preparat do pielęgnacji cery tłustej i mieszanej. Ujędrnia, wygładza drobne linie i nierówności, redukuje zmarszczki mimiczne, opóźnia proces starzenie się skóry. Zwiększa poziom nawilżenia, jednocześnie zapewniając efekt matowej i świeżej skóry. Do stosowania rano i wieczorem.

Dom

  1. Kolekcja Lady Peony La Millou – markę La Millou poznałam ponad 6 lat temu kiedy byłam w szpitalu po narodzinach Tosi. Zobaczyłam u koleżanki z pokoju kocyk, z rzadko w tamtym czasie spotykanym minky, i zakochałam się. Od tamtej pory jestem wierną fanką tej marki, śledzę na bieżąco ich nowe kolekcje i 6 lat temu (nie prowadziłam wtedy ani bloga, ani Instagrama) nawet mi przez myśl nie przeszło, że kiedyś będę miała okazję z tą marką współpracować 🙂 Nowa kolekcja peony jest przepiękna! Uwielbiam piwonie i czekam na te kwiaty cały rok, a jak się pojawią, to wykupuję całe nakłady na rynku 😉 Dlatego tą kolekcją nie mogę przestać się zachwycać.

Jedzenie

Idealne wegańskie banoffee

Jakiś czas temu znalazłam książkę My New Roots w fajnej cenie w Biedronce. Przejrzałam, przypomniałam sobie, że polecała mi ją kiedyś @brylinska, a Marta ma naprawdę świetny gust (jeśli nie znacie Marty, to polecam Wam jej profil na Instagramie!). Kupiłam i od tamtej pory gotujemy głównie z tej książki. Znajdziecie w niej świetne roślinne przepisy. Przepisy są proste, składniki ogólnodostępne, a dania naprawdę pyszne i zdrowe.

Wegańskie banoffee pojawia się ostatnio u nas raz w tygodniu, dlatego zostawiam Wam poniżej przepis.

Składniki

Spód

  • 70 g nasion słonecznika
  • 200 g płatków owsianych
  • szczypta soli
  • 60 ml zimnego oleju kokosowego
  • 2 łyżki syropu klonowego
  • 2 łyżki lodowatej wody

Toffee

  • 225 g wydrylowanych daktyli
  • 3 łyżki masła migdałowego
  • 3 łyżeczki wyciśniętego soku z cytryny
  • szczypta soli
  • nasiona z 1/2 laski wanilii

Ciasto

  • 400 ml mleka kokosowego (schłodzonego przez noc w lodówce, żeby na wierzch wypłynęła śmietanka)
  • 2 dojrzałe banany
  • kilka kostek gorzkiej czekolady

Przygotowanie

Spód

  1. Rozgrzać piekarnik do 190 stopni.
  2. Nasiona słonecznika prażyć (ok 3-5 minut) na suchej patelni, aż osiągną złotą barwę i zaczną lekko pachnieć. Poczekać aż wystygną.
  3. Nasiona słonecznika i płatki owsiane zblendować, aż będą miały konsystencję gruboziarnistej mąki.
  4. Dodać sól, olej kokosowy, syrop klonowy i zimną wodę i blendować w trybie pulsacyjnym, aż składniki się połączą.
  5. Wyłożyć ciasto na formę do tarty o średnicy ok 18 cm, docisnąć mocno do dna oraz brzegów i ponakłuwać widelcem na całej powierzchni.
  6. Piec 20-30 minut, aż ciasto przebierze złotą barwę i stanie się chrupkie. Odstawić do wystygnięcia.

Toffee

  1. Daktyle zalać wodą (powinna je przykrywać) i odstawić na co najmniej 4 godziny.
  2. Daktyle odsączyć, ale wodę zachować.
  3. Daktyle, masło migdałowe, sok z cytryny, sól i nasiona wanilii zblendować w trybie pulsacyjnym do momentu aż karmel nabierze gładkiej konsystencji. Jeśli trzeba go rozrzedzić dodawać po łyżce wody z namaczania daktyli.
  4. Toffee można przechowywać w zamkniętym szklanym naczyniu w lodówce nie dłużej niż tydzień.

Ciasto

  1. Na schłodzonym spodzie rozsmarować grubą warstwę toffee.
  2. Na toffee rozłożyć jednego pokrojonego w plasterki banana.
  3. Nie wstrząsając otworzyć puszkę mleka kokosowego, wyjąć zebraną na górze śmietankę i rozsmarować ją na bananach.
  4. Rozłożyć kolejną porcję bananów.
  5. Posypać posiekaną czekoladą.

Smacznego!

Przepis pochodzi z książki My New Roots.

Oleje Olini

Zimą mieliśmy dość ciężki okres jeśli chodzi o choroby. Zaczęło się od bostonek pod koniec listopada i praktycznie do stycznia na okrągło coś komuś dolegało. Zaczęliśmy szukać naturalnych sposobów wzmacniających odporność i zaopatrzyliśmy się w oleje od małej rodzinnej olejarni Olini, które tłoczone są na świeżo. Nie chcę zapeszać, nie wiem czy to faktycznie oleje miały tak duży wpływ, ale przestaliśmy chorować. Tosia niedawno powiedziała: „Mamo, wiesz, że w mojej grupie w przedszkolu były dziś 4 osoby?! I w tym ja! Chyba mam lepszą odporność”. O tej odporności mówiłam jej dużo, żeby przekonać ją do picia oleju z czarnuszki, który nie ma najlepszego smaku, udało się 😉 My stosujemy te oleje:

Poza olejami w ofercie Olini znajdziecie również zakwasy.

Rozrywka

Książka

  1. „Umorzenie” Remiugiusz Mróz, czyli najnowszy kryminał z serii z Joanną Chyłką – nie raz polecałam już tego autora. I robię to pewnie nie po raz ostatni. Mimo, że ta część z serii z Chyłką podobała mi się najmniej, to i tak czekam z niecierpliwością na kolejną 😉 I całą serię bardzo polecam. Wciąga, zaskakuje, a od bohaterów można się uzależnić.

Film

  1. „Contratiempo” – film, który dawno temu poleciła mi siostra i raz na jakiś czas pytała czy już go widziałam. Ostatnio rzadko oglądam filmy (po prostu zawsze wybieram książkę). Ale siostra mnie męczyła, a mąż po 1,5 roku przywiesił projektor, więc nie było już żadnych wymówek. Obejrzeliśmy i żałowaliśmy, że zrobiliśmy to tak późno. Film jest rewelacyjny, trzyma w napięciu, w trakcie ciężko stwierdzić co jest prawdą, a zakończenie zaskakuje.

Serial

  1. „The Sinner” – jak już wkręciłam się w oglądanie, to poprosiłam siostrę o polecenie serialu. I jak zwykle poleciła mi coś, co było idealnie w moim guście. Obejrzeliśmy go w ciągu jednego dnia (do 3 nad ranem, na szczęście dzieci były u Teściowej ;)). Momentami mieliśmy wrażenie, że akcja dzieje się odrobinę zbyt wolno, ale taki był chyba urok tego serialu. Zakończenie nie do końca mnie zaskoczyło, ale mimo wszystko bardzo go polecam.

8 komentarzy

  • Joanna
    27/03/2019 at 19:14

    Dzięki Twojemu poleceniu zrobiłam wreszcie zamówienie u MKTP, zdecydowałam się jednak na plaszczobluzy i są cudowne, mega wygodne😍 Ja mam niebieską, a synek ma szarą i muszę przyznać, że wyglądamy w nich genialnie 😀 Film odpisuję do listy. A jutro muszę wreszcie zrobić ciasto! Super cykl❤️

    • czarnaewcia
      Ewa
      28/03/2019 at 10:41

      Super! 🙂 Polecam Wam tylko rzeczy, z które sama uwielbiam i które poleciłabym najlepszej przyjaciółce 🙂 Cieszę się, że jesteś zadowolona 🙂 I bardzo się cieszę, że cykl przypadł do gustu. Mam czasem tyle rzeczy do polecenia, każda z zupełnie innej dziedziny, musiałam to jakoś połączyć 🙂

  • Gąska
    27/03/2019 at 23:36

    „The Sinner” oglądam. Pierwszy sezon super, niestety na drugim utknęłam. Zostały mi 2 odcinki i jakoś nie mogę się zmusić, by je obejrzeć 🙁

    • czarnaewcia
      Ewa
      28/03/2019 at 10:39

      Poważnie? Ja miałam straszną ochotę na drugi sezon, ale nie ma go na netflixie, dlatego w końcu zrezygnowałam. Ale widzę, że nie mam czego żałować 🙂

  • ClaudiaMorningstar
    28/03/2019 at 16:48

    Ta koszulka marki Polly bardzo mi się podoba.

  • Karolina
    04/06/2019 at 19:03

    Na krostki, wypryski itp. polecam kremy na dzień i noc Deutus od Sylveco. Z racji moich nietolerancji pokarmowych na twarzy ciągle cos się pojawia. Kremy bardzo mi pomogły. Niektóre krostki znikaja w ciągu jednej nocy. I do tego naturalny skład 🙂

  • Ania
    11/06/2019 at 17:34

    Ewa, daj jeszcze znać, co nosisz na pierwszych zdjęciach, długa, biała, lniana koszula. Skąd ona jest?

    • czarnaewcia
      Ewa
      11/06/2019 at 18:57

      Masz na myśli tę lnianą bluzkę z krótkim rękawem ze zdjęcia przy stole? Jeśli tak, to jest ona z Seaside Tones 🙂

Komentarz